Zaglądamy pod maskę ludzkiego organizmu
– Marek, obiad! Chodź w końcu! – przez osiedle przetoczył się donośny, kobiecy głos.
– Chwila! Przecież woskuję! – odkrzyknął lekko zirytowany mężczyzna. Dla mieszkańców jednego z podwarszawskich osiedli, podobna wymiana zdań stała się rutyną, towarzyszącą każdej sobocie. Wszyscy wiedzieli, że oznaczała jedno – pan Marek, właściciel małej firmy remontowej, spędzał dzień na myciu, polerowaniu i czyszczeniu swojego ukochanego, sportowego modelu Alfa Romeo, o odcieniu ciemnej czerwieni.
Jak każdej soboty po śniadaniu, Marek przebrał się w roboczy strój i zabrał się za przygotowanie stanowiska, którego nie powstydziłaby się niejedna myjnia. Dwie ciśnieniowe myjki, duża gąbka, szczotka, trzy skórzane ścierki do zbierania wody, wosk i zestaw ściereczek do polerowania. Mimo, że pogoda zwiastowała idealny dzień na mycie auta, Marek nie był tego dnia w najlepszej formie – czuł się rozpalony i zmęczony1, co jednak zwalił na karb narastającej w ostatnich tygodniach pracy.
– Po cholerę brałem ten dodatkowy remont? – pomyślał, podłączając wąż z wodą, do myjki ciśnieniowej. Następnie poprawił spodnie, które od pewnego czasu stały się mu luźne2 i wziął się za mycie. Spłukiwanie, mydlenie, szorowanie, spłukiwanie, wycieranie, i tak po niecałej godzinie, auto błyszczało jakby przed chwilą wyjechało z salonu.
– Pożyczyłbyś go czasami, a nie tylko chuchasz i dmuchasz – zza płotu dobiegł Marka przyjazny głos sąsiada.
– Z autem jak z żoną, nie pożycza się – odburknął Marek, otwierając maskę, by kontrolnie zajrzeć do silnika. Z niepokojem zauważył, że jeden z przewodów poluzował się. Natychmiast go dokręcił, zapisując w pamięci by w nadchodzącym tygodniu podjechać do serwisu na przegląd. Gdy każdy płyn w aucie był już uzupełniony, Marek zabrał się za woskowanie, które niestety musiał przerwać na obiad. Po posiłku, postanowił uciąć sobie krótką drzemkę, z której wybudziła go żona.
– Marek, czym sobie to zrobiłeś?
Nieprzytomny otworzył jedno oko, a po chwili drugie. Żona, wpatrywała się w jego nogi, na których widniało kilka sporych rozmiarów siniaków3.
– Hm? – mruknął – Z sąsiadem się biłem… Po czym przewrócił się na drugi bok.
– Żartujesz prawda?
– Tak żartuje, przecież mam to już od dawna.
Małżonka nie dawała jednak za wygraną.
– Na pewno nie masz, wiem jak wyglądasz. Nie wiem co z Tobą ostatnio się dzieje.
– Zmęczony jestem, i tyle. Daj spokój – westchnął, po czym wstał i wrócił do woskowania. Kilka dni później, wracając z pracy, Marek zajechał do serwisu na upragniony przegląd.
– Panie Marku, znowu? Co się mogło popsuć w ciągu miesiąca? – przywitał go mechanik.
– A, lepiej zapobiegać niż leczyć, co nie? – zażartował Marek – Sprawdziłbyś go dla mnie? Rzuć okiem na przewody.
– Pewnie, będzie na rano.
– Spoko, przejdę się – skwitował Marek, po czym zostawił ukochany samochód w warsztacie i ruszył pieszo w stronę domu, decydując się odwiedzić po drodze przychodnię, w której jako lekarz rodzinny pracowała jego kuzynka – Agnieszka.
– Mareczku, co to za niespodzianka, a już miałam wychodzić!
– No cześć Aga. A pomyślałem, że zajdę, bo żona mi spokoju nie daje. Zobacz, jakieś siniaki mi powychodziły na nogach. Może byś jakieś tabletki przepisała, co? Takie też na zmęczenie, wiesz, czterdziecha daje się we znaki. Ale za to zgubiłem parę kilo! – uśmiechnął się Marek.
– Chyba żartujesz? I dopiero teraz przychodzisz? – odparła poważnie lekarka.
– No czasu nie miałem – praca, sama wiesz.
– Ale auto pewnie nadal co weekend myjesz a warsztat co miesiąc odwiedzasz?
– No… – zawstydził się Marek – ale to co innego.
– To dokładnie to samo, a wydaje mi się, że twoje zdrowie jest trochę ważniejsze od czterech kółek, hm? Masz tu skierowanie na morfologię4, jutro rano idziesz zbadać krew.
– A czemu? Co mi jest? – zaniepokoił się Marek.
– Jeszcze nie wiem, ale myślę, że odpowiedź masz we krwi. Morfologia to najprostsze badanie, to taki rutynowy przegląd twojego organizmu. Zobaczymy! Następnego dnia Marek poszedł na badanie krwi.
Potem odebrał auto z warsztatu, i pojechał do pracy. W porze obiadowej otrzymał telefon od kuzynki, która kazała mu pilnie pojawić się w gabinecie. Wyniki morfologii, okazały się niepokojące – zwracały uwagę niedokrwistość, małopłytkowość oraz wysoka liczba białych krwinek5. Podejrzewając chorobę nowotworową układu krwiotwórczego, lekarka skierowała Marka do poradni hematologicznej. Po dwóch tygodniach zdiagnozowano u niego białaczkę. Na szczęście dzięki wczesnemu wykryciu, kilkumiesięczne leczenie powiodło się, a Marek odzyskał zdrowie. Od tego czasu, za każdym razem gdy zapisuje się na przegląd auta… wybiera się też na morfologię krwi.
Przypisy (objawy chorób rozrostowych układu krwiotwórczego):
- 1 gorączka, zmęczenie
- 2 utrata masy ciała
- 3 siniaczenie
- 4 morfologia krwi jako najprostsze badanie
- 5 niedokrwistość, małopłytkowość, leukocytoza